wtorek, 11 września 2012

"Jesienna sonata", Mons Kallentoft

wydana przez Dom Wydawniczy  Rebis
W Poznaniu jeszcze resztka lata, ale ludzie zaczynają popadać w jesienny nastrój. Lektura powieści Kallentofta idealnie wpisuje się w ten klimat,a pogoda za oknem od razu wydaje się bardziej znośna, kiedy czyta się o listopadowych ulewach.

Linkoping. Jerry Petersson ma 45 lat, przeciwdeszczowy płaszcz od Prady, zamek i kilkanaście dziur w ciele. W jednej chwili cieszy się swoją posiadłością, a w następnej pływa twarzą w dół w otaczającej budynek fosie. Trop prowadzi do poprzednich właścicieli majątku, a na jaw wychodzą nie tylko ich problemy finansowe, ale również mroczna przeszłość. Czy motywem morderstwa były pieniądze, czy demony, nie dające spokoju zabójcy?

W trakcie czytania odniosłam wrażenie, że ważniejszy od wątku kryminalnego był dla autora problem alkoholizmu głównej bohaterki, Malin Fors. Owszem, pani komisarz rozwiązuje zagadkę, ale jednocześnie zmaga się z problemami osobistymi, nieudanym związkiem i pociągiem do butelki. Nie potrafi porozumieć się z dorastającą córką, zdarza się jej prowadzić pod wpływem alkoholu, ale nadal pozostaje skuteczną detektyw śledczą, w związku z czym utrzymuje posadę w policji. Czy uda jej się znaleźć mordercę, nie popadając w obłęd?

Poprzednia powieść Kallentofta mnie nie zachwyciła, ale "Jesienną sonatę" bardzo dobrze mi się czytało. Akcja płynie wartko, bohaterowie nie są nudni, a rozwiązanie zagadki zaskakuje - czyli książka spełnia wszystkie kryteria dobrego kryminału. Mam tylko nadzieję, że moja biblioteka rozszerzy asortyment z działu skandynawskiego, bo w przeciwnym wypadku na lekturę kolejnej pozycji będę musiała bardzo długo czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz