Wydawnictwo Zysk i S-ka |
Druga część "Tańca ze smokami" jest równie intensywna, jeśli nie bardziej, od poprzedniej. Dużo atramentu pisarz poświęcił na opisywanie losów Jona i jego braci na Murze. Nocna Straż musi pogodzić się z towarzystwem Dzikich, a nawet olbrzymów, bo chcąc walczyć z umarłymi, wszyscy ci, którzy pozostali przy życiu, muszą zjednoczyć siły. Tymczasem obrońcom krainy ludzi trudno dojść do porozumienia, a walka o władzę toczy się również w cieniu Muru.
Daenerys zasiada na tronie w Meereen, starając się zwalczyć niewolnictwo i zapewnić swoim poddanym spokój. Zakochana w Daario, musi poślubić innego mężczyznę, licząc na zaprowadzenie sprawiedliwości i położenie kresu spiskom. Jej smoki pozostają uwięzione, i ani one, ani ich Matka nie są w mieście szczęśliwe.
Życie Cersei dalekie jest od sielanki. Kobieta zostaje uwięziona i nie ma już wpływu na swojego syna, króla Tommena. Jamie wydaje się nie odpowiadać na jej rozpaczliwe prośby o pomoc... Czy królową porzucili wszyscy zwolennicy?
Czytanie ostatniej części sagi dostarczyło mi naprawdę sporo wrażeń. W pewnym momencie byłam bliska płaczu, zdarzało mi się też śmiać i bać. Martin doprowadził sztukę sterowania emocjami do perfekcji i pewnie dlatego ma tak wielu wiernych czytelników. Mam tylko nadzieję, że kolejne tomy sagi (tak, to jeszcze nie koniec!) napisze możliwie szybko, bo jestem bardzo ciekawa wyniku gry o tron.