piątek, 16 listopada 2012

"W jednej osobie", John Irving

wydawnictwo Prószyński i S-ka
Na temat twórczości Johna Irvinga już na tym blogu pisałam. Nie ukrywam, że jest to jeden z moich ulubionych pisarzy amerykańskich i dlatego jego najnowszą powieść kupiłam przy pierwszej okazji (w sympatycznej małej księgarni, w której jeszcze nigdy nie byłam - z całego serca popieram ideę wspierania niezależnych sklepów z książkami - niech będzie ich jak najwięcej!).

"W jednej osobie" porusza tematy trudne: kwestie tożsamości seksualnej, tolerancji i polityki. Główny bohater, Billy, od dziecka odczuwa pociąg zarówno do dziewcząt (a raczej dorosłych kobiet), jak i chłopców. Zmaga się ze swoimi uczuciami do szkolnego gwiazdora-zapaśnika, bibliotekarki z miejskiej biblioteki, a nawet przybranego ojca. Z wiekiem pogodzi się ze swoją orientacją, szukając towarzystwa podobnych mu osób, ale do końca życia nie zapomni o nastoletnim zauroczeniu. Inicjacja seksualna z panną Frost, która przed laty była Alem Frostem, gwiazdą zapasów, zapoczątkuje jego fascynację transseksualistami; wybory, których Billy dokonuje w kolejnych latach, są determinowane przez wydarzenia  z okresu szkoły średniej.

Irving opisał środowisko gejów, biseksualistów i transgenderystów odważnie i bezpośrednio, nie szczędząc czytelnikowi szczegółów. Jednak fragmenty, które można uznać za szokujące, spełniają w książce określoną rolę, nie stanowiąc jedynie ciekawostki, ale będąc niemal naukowym wyjaśnieniem danych preferencji i wiążących się z nimi konsekwencji. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie istotna, ponieważ ważny wątek powieści wiąże się z epidemią zachorowań na AIDS. Autor nie był łaskawy dla bohaterów i uśmiercił wielu z nich, każąc im umierać długo i boleśnie; sprawiło to, że nad ostatnimi kilkudziesięcioma stronami płakałam jak bóbr.

Postaci występujące w książce są nietuzinkowe i nie da się im łatwo przypiąć łatki pozytywnych lub negatywnych. Bohater, który wydawał się być okrutnym głupkiem, okazuje się skrywać wpływającą na jego życie i postępowanie tajemnicę; ojciec odchodzi od rodziny, ale kierują nim szlachetne pobudki. W "W jednej osobie" nic nie jest oczywiste, nawet sprawa, wydawałoby się fundamentalna - kwestia płci.

Po raz kolejny przekonałam się, że Irving cieszy się zasłużoną sławą - jego pisarstwo jest dojrzałe, charakterystyczne i zawsze ciekawe. Polecam "W jednej osobie" nie tylko wielbicielom, którzy pewnie i tak po książkę sięgną - chociaż może to być mocny start, warto od lektury tej powieści zacząć swoją przygodę z twórczością tego autora, licząc na miłość od pierwszego wejrzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz