poniedziałek, 20 maja 2013

"Gorsze światy. Migawki z Europy Środkowo-Wschodniej", Wojciech Śmieja

wydawca Carta Blanca, seria Bieguny
Cały świat zachwyca się Europą Zachodnią, masowo zwiedzając zamki nad Loarą, Madryt i berlińskie kawiarnie. Turyści spacerują eleganckimi deptakami, piją latte w sieciówkach i spędzają popołudnia w podobnych do siebie muzeach. Nie dziwię im się, bo sama chciałabym zobaczyć największe stolice - ale wiem też, że stary kontynent ma nam do zaoferowania znacznie więcej niż tylko zunifikowane życie dużych miast. Zachwycając się bogatymi sąsiadami, zapominamy o krajach, które, chociaż biedniejsze i mniej popularne, mogą być równie ciekawymi celami podróży. Mołdawia, Rumunia czy Macedonia - te nazwy brzmią nieco egzotycznie, a więc tym bardziej zachęcająco.

Przejeżdżając niedawno przez węgierskie i serbskie wsie, zachwyciłam się krajobrazami, a pobyt w Macedonii sprawił, że chcę jak najdokładniej poznać zapomniane przez przemysł turystyczny kraje. Jadąc w miejsce, gdzie większość spotkanych na ulicy osób stanowią przyjezdni, nie doświadczymy autentycznej sympatii i troski, którą można poczuć w kontaktach ze starszą panią na bazarku czy pracownikiem zajazdu na końcu świata. A właśnie takie wspomnienia są dla mnie najcenniejsze - relacje z miejscowymi, życie mieszkańców odwiedzanych przeze mnie zakątków stanowią kwintesencję podróżowania. Tym mniej dziwię się pasji Wojciecha Śmieji, gotowego spędzić w małym macedońskim miasteczku dwa tygodnie, a potem ciekawie ten pobyt opisać.

Odkąd przeczytałam w jednym z górskich magazynów artykuł o rumuńskiej wąskotorówce Maramures Ekspres, marzy mi się podróż tą kolejką. Trasa jest podobno przepiękna, a ciekawskiego turystę może spotkać wiele przygód, od spotkania z niedźwiedziem, po, czego doświadczył autor książki, wypadnięcie z torów. Dla mnie stanowi to wystarczającą rekomendację - wyjątkowej urody okolica z niewielkim dodatkiem adrenaliny tworzą połączenie idealne. Zazdroszczę Wojciechowi Śmieji jego rumuńskich wędrówek, których motywem przewodnim są ludzie i ich codzienność, a okoliczności przyrody - tylko atrakcyjnym dodatkiem. Mało kto potrafi tak ciekawie opisywać zdarzenia  z pozoru nieistotne, z przejęciem mówić o brzydkiej architekturze i wyludniających się wsiach. Reportaże autora nie nudzą, bo poza wieloma informacjami natury praktycznej, zawierają też liczne anegdoty, historie rodzinne i zapiski osobistych odczuć. Takie książki chce się czytać!

Poza Rumunią, Śmieja opisuje też Macedonię, Kosowo, Serbię, Mołdawię, Ukrainę, Rosję, a nawet południe Polski. Miejsca te łączy ich unikatowy charakter, unosząca się gdzieś w powietrzu nostalgia i szczypta absurdu, towarzysząca mieszkańcom w codziennym życiu. Nad głównym placem Skopje góruje dziesięciometrowy pomnik Aleksandra Macedońskiego, zwany przez młodzież Godzillą; w serbskim Banatskim Sokolacu ktoś postawił rzeźbę przedstawiającą Boba Marleya; w oku Madonny z cerkwi w Parcovaci pojawia się cudowna łza. O takich smaczkach przewodniki zazwyczaj milczą, ale autor prowadzi swoich czytelników trasami nieoczywistymi, dbając o to, żeby podróż była ciekawa i pozwalała poczuć prawdziwego ducha odwiedzanych miejsc. Na odchodne daje garść zdjęć, zostawiając człowieka z silną potrzebą rzucenia wszystkiego i ruszenia w nieznane. Niech ci, którzy mogą, zapakują książkę Śmieji do plecaka, reszta musi zadowolić się świetną lekturą i snuciem planów na przyszłość. Zapewniam Was, warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz