wtorek, 21 maja 2013

"Koniec gry", Anna Onichimowska

wydawnictwo Znak
Anna Onichimowska zdecydowanie wskoczyła na wysoką pozycję na mojej liście autorów, których książki muszę zdobyć i przeczytać - najlepiej wszystkie! Dawno już żadna pozycja, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, tak mnie nie zachwyciła. "Koniec gry" pochłonęłam w jeden poranek, żałując, że skończył się tak szybko.

Historia opisana w książce jest prosta, łatwo wyobrazić sobie takie wydarzenia i tych bohaterów żyjących w domu obok. Ich problemy są problemami wielu Polaków (ale nie tylko!), dlatego dobrze się o nich czyta i identyfikuje z postaciami. Pewnie każdy z nas spotkał kiedyś jakiegoś Andrzeja - młodego Wszechpolaka - albo jego jeżdżącego tirami, popijającego piwo ojca. I z całą pewnością wszyscy poznaliśmy jakiegoś homoseksualistę, ukrywającego lub nie swoją tożsamość seksualną.

Alek ma siedemnaście lat, spotyka się z najładniejszą dziewczyną w szkole i wstydzi swojego ultrakonserwatywnego bliźniaka. Sam ma liberalne poglądy, ale pewnego dnia musi zweryfikować swoją opinię na własny temat i zmierzyć się z niełatwą do przyjęcia prawdą - że bardziej od kobiet pociągają go mężczyźni. Ukrywanie tożsamości nie jest łatwe, zwłaszcza, kiedy dorabia się w domu znanego reżysera, również geja. Lecz czy warto robić coming-out i narażać się na potępienie? Środowisko rówieśnicze być może zaakceptuje odmienną orientację seksualną, ale co z rodziną? I co z dziewczyną, którą chyba... się kocha?

"Koniec gry" mnie wzruszył. Współczułam Alkowi niewesołej sytuacji, złościłam się na Renię, jego dziewczynę i Julkę, siostrę. Anna Onichimowska jest świetną obserwatorką rzeczywistości i ma dar jej opisywania w taki sposób, że ze zwykłej historii powstaje fantastyczna powieść. Jej postaci są barwne, ich reakcje nieoczywiste, do bólu prawdziwe. Nawet brat, wydawałoby się, że zwykły kretyn, ma  drugie oblicze.
Myślę, że prawdziwą sztuką jest pisanie o sprawach codziennych tak ciekawie, jak robi to autorka. Cieszę się, że dostałam "Koniec gry", bo wydaje mi się, że zanosi się na długą, platoniczną miłość, z gatunku tej, jaką może żywić czytelnik do pisarza.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz