Wydawnictwo Amber |
Podobno Ken McClure jest mistrzem thrillera medycznego –
przynajmniej według „Daily Telegraph”. Najwyraźniej Brytyjczycy mają odmienny
od mojego gust, bo moim zdaniem „Uzdrowicielowi” daleko do mistrzostwa.
Powieść jest dosyć nudna, chociaż czyta się ją szybko – to
pozycja odpowiednia na podróż tramwajem albo dziesięć minut relaksu w przerwie
w nauce. Nic, o czym pamiętałoby się po przewróceniu ostatniej strony, ale też
nie najgorsza książka, po jaką zdarzyło mi się sięgnąć.
Doktor Steven Dunbar był agentem Inspektoratu Naukowo –
Medycznego, ale zmienił pracę, by spędzać więcej czasu ze swoją partnerką.
Kiedy jego dawny przełożony poważnie choruje, a agencja otrzymuje ostrzeżenie o
możliwości wystąpienia ataku terrorystycznego, mężczyzna postanawia wrócić na
poprzednie stanowisko i rozpoczyna dochodzenie, chcąc ocalić kraj przed
zagrożeniem. W trakcie śledztwa odkrywa, iż na terenie Anglii działa tajemnicze
stowarzyszenie, którego celem jest oczyszczenie społeczeństwa ze wszelkich
„niepożądanych” osobników. Czy zamachowcy zechcą zdetonować bombę, żeby
wyeliminować niegodnych życia obywateli? A może posłużą się zabójczym wirusem?
Doktor Dunbar chce za wszelką cenę pokrzyżować ich plany i schwytać
terrorystów, zanim zdołają zrealizować swój plan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz