wtorek, 6 maja 2014

„Dziewczynka z majowymi kwiatkami”, Karin Wahlberg


Wydawnictwo Świat Książki

To, co najbardziej lubię w skandynawskich powieściach policyjnych, to szczegółowe opisy życia i pracy funkcjonariuszy. Uwielbiam opowieści o niuansach śledztwa, o działaniu techników kryminalistyki, odprawach, nawet przerwach kawowych (z nieodłącznymi cynamonowymi bułeczkami!). Szwedzcy policjanci wyłaniają się z tych książek jako osoby często szorstkie, ale profesjonalne (chociaż zdarzają się też kompletni idioci), mające normalne rodziny, problemy z dziećmi, partnerami, zwierzętami domowymi – i dające się lubić. Za każdym razem , sięgając po kolejną powieść, czuję się, jakbym spotykała się z gronem trochę zwariowanych znajomych, których zwyczaje dobrze znam.

„Dziewczynka z majowymi kwiatkami” jest dobrą książką. Akcja toczy się wartko, zagadka zabójstwa starszej pani, pobitej na śmierć w pralni, nie daje się rozwiązać niemal do końca, a poszczególne wątki zgrabnie się ze sobą splatają. Czytelnik otrzymuje w pakiecie całą galerię ciekawych postaci – nie tylko funkcjonariuszy, bo istotną rolę w powieści odgrywają też lekarka Veronika i mała Victoria.

Okładka „Dziewczynki…” sugeruje kryminał medyczny, ale to tylko pozory. Być może wydawca uznał, że zawód jednej z bohaterek stanowi wystarczający pretekst do nawiązania do dobrze sprzedającego się gatunku – zwłaszcza, że autorka jest lekarzem z wykształcenia. Trochę mnie ta manipulacja zirytowała, ale nie na długo, bo książka tak czy siak zapewniła mi sporo rozrywki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz