piątek, 17 lutego 2012

62- "Gra o Tron", George R.R. Martin

wydana przez Wydawnictwo Zysk i S-ka
Przepadłam. Po Tolkienie i Sapkowskim, Martin jako kolejny pisarz fantasy zawładnął moją wyobraźnią i sprawił, że nawet spotkania towarzyskie przegrywają z perspektywą spokojnej lektury. Dobrze, że mam w domu tylko pierwszą część sagi, bo gdyby czekały na mnie pozostałe tomy, nie ruszyłabym się z kanapy przez dwa tygodnie.

Trudno jest streścić fabułę "Gry o Tron", tak samo, jak niemożliwe wydaje się opisanie w kilku słowach historii "Władcy Pierścieni" czy "Wiedźmina". Wielość wątków i bohaterów w pierwszej chwili onieśmiela, ale po przeczytaniu kilku stron zapomina się o problemach z zapamiętaniem imion i wsiąka w magiczny świat królów, zwaśnionych rodów i smoków.

Cykl "Pieśń lodu i ognia" to opowieść o rzeczywistości nieco przypominającej średniowiecze, ze skłóconymi lordami i błędnymi rycerzami oraz z elementami magii.
W Zachodnich Krainach od lat panuje król Robert, ale o władzę pragnie upomnieć się potomek Smoczego Króla. Wrogowie korony knuja spiski, w powietrzu można wyczuć zbliżającą się, okrutna zimę, a do Muru, chroniącego królestwo, coraz bliżej podchodzą Inni, istoty z innego świata. W tych trudnych warunkach toczy się gra na śmierć i życie- gra o tron.

Martin podzielił swoją opowieść na fragmenty, każda część historii widziana jest z perspektywy jednego z głównych bohaterów. Konieczność oczekiwnia na dalszy ciąg przerwanego wątku wzmaga napięcie i, przynajmniej w moim przypadku, jeszcze bardziej zachęca do czytania. Oczywiście były postaci, których los interesował mnie bardziej od innych, jak na przykład bękart Królewskiego Namiestnika, Jon- na jego przygody czekałam z niecierpliwością i zdarzało mi się przeczytać kilka dodatkowych podrozdziałow po to tylko, żeby przed pójściem spać dowiedzieć się, jak skończyła się jego wyprawa czy szkolenie. I na tym chyba opiera się magia sagi- na pojedynczych wątkach, które pragnie się śledzić, na ciekawych bohaterach, z których każdy jest inny od pozostałych, ma odmienne zdolności, ale też wady czy ułomności.

Chociaż w pierwszym tomie pojawia się niewiele magii, to w kolejnych można spodziewać się sporego udziału smoków, olbrzymów i dzieci lasu, pradawnej rasy zasiedlającej niegdyś całe terytorium Zachodnich Krain. Już nie mogę się doczekać następnych, być może jeszcze bardziej emocjonujących godzin, spędzonych z ciężkim tomem w ręce. A jeśli o wadze mowa- "Gra o Tron" zdecydowanie nie nadaje się do noszenia w torebce, a raczej w porządnym plecaku, a jak na opowieść o wojownikach przystało- także do samoobrony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz