wtorek, 18 grudnia 2012

"Maggie Cassidy", Jack Kerouac

wydana przez Wydawnictwo W.A.B.
Trudno sobie wyobrazić, że przyszła legenda pokolenia beatników miała kiedyś problemy zwykłego nastolatka. Pierwsze pocałunki, zakochana, niewinna dziewczyna, małe sprawy spokojnego miasteczka - te kwestie zaprzątały umysł Jacka Duluoza, kiedy chodził do szkoły średniej. Niewiarygodne wydaje się to, że Kerouac potrafił napisać dwie tak różne książki: z jednej strony liryczną niemal opowieść o młodości, z drugiej "W drodze", pozycję kultową i bynajmniej nie subtelną. Tym większy jest mój podziw dla autora.

W "Maggie Cassidy", chociaż opisuje ona życie nastolatków, nie brakuje pewnego, typowego dla Kerouaca   niepokoju, tej szczególnej energii, tak dobrze widocznej w "W drodze". Bohaterowie książki są podnieceni, trochę dzicy, gotowi na wszystko, co przyniesie im przyszłość. Ich myśli zaprzątają potańcówki, bójki, rozgrywki bejsbolowe i, oczywiście, dziewczyny. A wśród nich najpiękniejsza jest Maggie Cassidy, dla której Jack traci głowę. Ich niewinny romans trwa do momentu, kiedy chłopak wyjeżdża do collegu do Nowego Jorku - później okazuje się, że ten, kto zakosztował życia w wielkim mieście, nie odnajduje się w małomiasteczkowej rzeczywistości. Maggie natomiast nie wyobraża sobie przeprowadzki, braku domu z gankiem, drzew przy ulicy, spokoju. Ich miłość, chociaż szczera, nie może być spełniona, więc pozostaje im samotność - tym bardziej dotkliwa, że w otoczeniu innych ludzi, a nawet przyjaciół.

Muszę przyznać, że "Maggie Cassidy" nie należy do książek, które pochłania się na raz - specyficzny język i wyraźnie odczuwalny niepokój kazały mi robić przerwy, więc lektura przeciągnęła się na ładne parę dni. Ale pomimo tego, powieść bardzo mi się podobała i mogę ją z czystym sumieniem polecić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz