niedziela, 30 grudnia 2012

"Pandemia", Daniel Kalla

Wydawnictwo MiND Dariusz Syska
Świąteczne lenistwo nie sprzyja czytaniu ambitnych książek, przynajmniej w moim przypadku. W okresie przejedzenia i ogólnej niemocy najlepiej sprawdzają się powieści lekkie, najlepiej sensacyjne albo pseudomedyczne - "Pandemię" można zaliczyć do obu kategorii.

Autorka wykorzystała oklepany model: źli, islamscy terroryści postanawiają zniszczyć niewiernych za pomocą śmiercionośnego wirusa. W tym celu wysyłają zainfekowanych samobójców do kilku dużych miast, licząc na wybuch paniki. Po jasnej stronie mocy stoją naukowcy z WHO, organizujący kwarantanny, kierujący produkcją leku, a czasami bawiący się w komandosów.

Książka całkiem mi się podobała, chociaż nie jest to najwybitniejsza przedstawicielka swojego gatunku. Owszem, akcja toczy się nawet wartko, a fabuła nosi znamiona prawdopodobieństwa, ale brakuje tu ciekawych postaci. Terroryści są jednoznacznie źli albo mają niewielkie, lecz przewidywalne przebłyski wyrzutów sumienia, naukowcy natomiast to prawdziwi bohaterowie: wykształceni, sprawni fizycznie i o nieposzlakowanej opinii. Wszystko w tej powieści jest typowe: relacje między rzuconymi na koniec świata pracownikami WHO, zachowania islamistów, nawet wątek miłosny. Brakuje tu elementu zaskoczenia, jakiegoś zwrotu akcji, którego czytelnik się nie spodziewa. Ale za to bez trudu można wyobrazić sobie hollywoodzką ekranizację książki: Matt Damon albo Jude Law jako Noe, Diane Kruger w roli Gwen, Wirusowej Carycy. Krajobrazy Waszyngtonu, Chin i Somalii, trochę szpitali i laboratoriów, kilka scen walki, jakaś strzelanina - i hit gotowy. Tak jak powieść, nie byłoby to dzieło najwyższych lotów - ale przecież nie o intelektualny rozwój, a o rozrywkę tutaj chodzi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz