piątek, 8 marca 2013

"Zbyt wiele szczęścia", Alice Munro

Wydawnictwo Literackie
Wspominałam już, że nie lubię opowiadań. Bardzo jednak chciałam przeczytać coś autorstwa Alice Munro, a pod ręką nie miałam żadnej powieści. Okazało się, że czytanie krótkich opowieści może sprawić mi dużo przyjemności - o ile są one napisane po mistrzowsku.

"Zbyt wiele szczęścia" to zbiór dziesięciu opowiadań. W każdym z nich występują inni bohaterowie (a właściwie głównie kobiety), ich historie nie łączą się. Wszystkie jednak mają cechę wspólną - silne, intensywne emocje,  jakie przeżywają postaci. Munro pisze o depresji, o ambicji, złości i strachu, ale nie zapomina o miłości i przywiązaniu. Jej opowiadania są bardzo smutne, czasami delikatnie odrealnione. Czyta się je z zaciekawieniem i przyjemnością.

Trudno mi powiedzieć, która z historii podobała mi się najbardziej, ale urzekła mnie tytułowa opowieść o młodej, niezwykle utalentowanej matematyczce, szukającej szczęścia osobistego.
Główna bohaterki, Zofia Kowalewska istniała naprawdę, autorka przyznaje, że zafascynowała ją postać silnej, niezależnej kobiety, pierwszej profesor matematyki na Uniwersytecie Sztokholmskim. Z połączenia jej biografii i warsztatu literackiego Munro, powstało niesamowite opowiadanie, mające w sobie coś rosyjskiego, jakąś tęsknotę, romantyzm, przywodzącą na myśl prozę klasyków.

Szczerze zachęcam takich jak ja wielbicieli powieści do sięgnięcia po krótkie formy Alice Munro. Zacznijcie od "Zbyt wiele szczęścia", a gwarantuję, że następnym razem dwa razy pomyślicie, zanim powiecie, że nie lubicie opowiadań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz