poniedziałek, 9 września 2013

"Ciemne sekrety", Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt

Wydawnictwo Czarna Owca
Czasami wolę zwierzęta od ludzi, o tym wiedziałam od dawna. Zdarza się też tak, że książka wydaje mi się lepszym towarzystwem niż człowiek - i jestem wdzięczna moim rodzicom za to, że zaszczepili we mnie miłość do czytania. Literatura stanowi odskocznię od świata, nic tak nie koi nerwów, jak tom w ręku i kubek z herbatą na kolanach.

Zabawne, ale w kategorii "uspokajaczy" najwyżej plasują się skandynawskie kryminały. Pewnie wynika to z faktu, że ich lektura pochłania bez reszty i pozwala zapomnieć o całym świecie; czytelnik zajmuje się tropieniem zbrodniarza i rozwiązywaniem problemów osobistych bohaterów, nie myśląc o rzeczywistości. Może ktoś powinien założyć firmę, dostarczającą przygnębionym osobom czekoladę, wino i kilka tomów kryminałów do domu? Nie wiem jak reszta ludzkości, ale ja bym skorzystała.

"Ciemne sekrety" poleciła mi Mama. Nasz gust literacki nie jest identyczny, ale akurat w kwestii skandynawskich kryminałów się zgadzamy; tym razem obie stwierdziłyśmy, że książka nam się podoba.

W Vasteras zaniepokojona matka zgłasza zaginięcie nastoletniego syna. Z powodu opieszałości policji poszukiwania zostają rozpoczęte dopiero dwa dni później; po znalezieniu ciała szefowa miejscowej komendy postanawia wezwać posiłki z Krajowej Policji Kryminalnej. Eksperci zabierają się do pracy z energią, jednak szybko okazuje się, że śledztwo stoi w miejscu. Do zespołu włącza się dawny przyjaciel oficera prowadzącego, psycholog policyjny, Sebastian Bergman - człowiek zgorzkniały, starający się na boku załatwić swoje interesy, ale znający się na profilowaniu osobowości i umiejący zadawać trafne pytania. Nawet z jego pomocą grupa dochodzeniowa nie potrafi znaleźć sprawcy, a jedyny trop prowadzi do elitarnego, chrześcijańskiego liceum, do którego chodził zamordowany chłopak. Szybko wychodzą na jaw niechlubne fakty dotyczące szkoły oraz tajemnice uczniów i nauczycieli. Czy Roger zginął, bo widział zbyt dużo?

"Ciemne sekrety" czyta się szybko, przez większą część lektury trudno się domyślić, kto jest mordercą, a autorzy zgrabnie podsuwają kilka fałszywych tropów. Również wątki osobiste są ciekawe, chociaż nie wychodzą poza utarty schemat: małżeńskie zdrady, samotne dzieci i złe warunki socjalne prowadzące do problemów z prawem pojawiają się chyba w każdym skandynawskim kryminale. Nie jest to jednak wada, po prostu tematy te stanowią istotny problem w Szwecji czy Norwegii, a pisarze podkreślają wagę zagadnień społecznych.

Polecam lekturę "Ciemnych sekretów" na smutne jesienne popołudnie - z kubkiem herbaty czy kawy stanowi doskonały zespół umilający czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz