czwartek, 12 czerwca 2014

„Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska”, Katarzyna Pakosińska


Wydawnictwo Pascal

Od kilku miesięcy myślę o podróży do Gruzji. Dużo słyszałam o jej cudownej przyrodzie i gościnnych ludziach, a także o pysznym jedzeniu, którego całkiem duża część nadaje się dla wegan. Na razie wyprawa pozostaje w sferze marzeń, ale tym bardziej mam ochotę czytać książki tych szczęśliwców, którzy już zwiedzili Tbilisi i pili gruzińskie wino.

Katarzynę Pakosińską znam, jak pewnie większość Polaków, jako artystkę kabaretową. Nie wiedziałam o jej miłości do Gruzji, ale okazało się, że aktorka nie tylko ten kraj często odwiedza, ale i potrafi o nim z lekkością i dużą pasją pisać. Owocem jej zainteresowań są „Georgialiki” – ciekawa, choć dosyć specyficzna książka.

Autorka po raz pierwszy odwiedziła Gruzję jako nastolatka i z miejsca się zakochała. Nie tylko w tamtejszej kulturze, ale i w przystojnym Mamuce. Przez lata para utrzymywała kontakt, ale w końcu listy przestały docierać do odbiorcy. Dorosła już Pakosińska zapragnęła odnaleźć Mamukę – i znaleźli się też podobni do niej wariaci, gotowi jej te poszukiwania umożliwić. Jak to w bajkach bywa, para się spotkała, a aktorka postanowiła przybliżyć swój ukochany kraj innym Polakom. Niedługo potem wróciła do Gruzji, tym razem w towarzystwie ekipy filmowej – i zaczęła kręcić „Tańczącą z Gruzją”, autorski film dokumentalny. A niejako przy okazji powstała książka.

„Georgialiki” są podzielone na dwie części: pierwsza opisuje poszczególne regiony kraju, nie pomijając ludzi, sztuki wygłaszania toastów i pysznych lokalnych potraw (autorka zamieściła też kilka przepisów). W drugiej Pakosińska rozmawia ze swoimi gruzińskimi przyjaciółmi, a także z obcymi, którzy przyjaciółmi natychmiast się stają. Mówią o tym, co w ich kraju jest wyjątkowe, co lubią, co chcieliby ukryć przed światem. Obie części zostały bogato ozdobione zdjęciami i reprodukcjami dzieł sztuki.

Styl aktorki jest bardzo osobisty: autorka pisze tak, jakby zwierzała się znajomemu. Z humorem i lekko, choć czasami uderza w bardziej nastrojowy ton. Pakosińskiej chyba nie da się nie lubić, nawet z perspektywy czytelnika – i podobnie jest z Gruzją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz