sobota, 21 czerwca 2014

"Francja elegancja, czyli Anglik w podróży kontynentalnej", Michael Simkins

Wydawnictwo Pascal
Wypożyczając tę książkę, miałam w pamięci "Merde! Rok w Paryżu" Stephena Clarke'a, którą czytałam dawno temu. Pamiętam, że tamta lektura dostarczyła mi sporo rozrywki, śmiałam się w głos, rozbawiona anegdotami i stereotypami, opisywanymi przez autora. Sięgając po "Francję elegancję" spodziewałam się czegoś podobnego i, niestety, trochę się rozczarowałam.

Simkins pisze dobrze, ale jakby... nudnawo. Teoretycznie przytacza zabawne historie i rzeczywiście, kilka razy się uśmiechnęłam - ale to mi nie wystarczyło. Książka jest w porządku, ale taka recenzja raczej nikogo nie zachęci, prawda?

Michael Simkins za namową żony wyrusza na samotny podbój Francji, przez kilka miesięcy podróżując francuskimi pociągami, jedząc w bistro, śpiąc w hotelach i pensjonatach. Stara się zanurzyć w kulturze, czasami modyfikując plany pod wpływem impulsu i podejmując dosyć brawurowe kroki, takie jak udział w paryskim tygodniu mody (przypominam, że mowa o Angliku noszącym wygodne, workowate spodnie, sandały i panamę). Autor zwiedza większość miejsc, które wypada zobaczyć, jadąc do Cannes (pałac festiwalowy jest brzydki), Bordeaux (wino ma kwaśny smak) i Lourdes (te tłumy!). Skrzętnie opisuje swoje wrażenia, spotkanych ludzi i obejrzane miasta, przyjmując lekki, żartobliwy ton.

Nie zaskoczę pewnie nikogo pisząc, że pod koniec podróży Simkins, wcześniej sceptycznie nastawiony do wszystkiego, co francuskie, zmienia zdanie i docenia uroki kraju. Cóż, brawa dla niego. Szkoda tylko, że czytelnicy raczej nie będą równie zachwyceni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz