Wydana przez Insignis Media |
"Metro 2034" to kontynuacja powieści "Metro 2033", której nie miałam okazji przeczytać. Znajomość pierwszej części nie jest konieczna do zorientowania się w fabule, ale chętnie po nią sięgnę, jak tylko wpadnie mi w ręce, bo podobno jest nawet lepsza od drugiej.
Akcja książki toczy się w roku 2034, w świecie, w którym, po wybuchu wojny jądrowej, ludzie moga żyć tylko w schronach atomowych. Jednym z takich miejsc są korytarze moskiewskiego metra, zamieszkałe przez kilkadziesiąt tysięcy ocalałych, tworzących małe państwa i społeczności, wspólnie zwalczające grasujące po powierzchni mutanty.
Egzystencja w podobnych warunkach nie jest prosta, ale sytuacja staje się jeszcze gorsza, kiedy do jednej ze stacji nie wraca karawana handlarzy. Łączność z grupą zostaje zerwana, dowódcy podejrzewają atak ze strony morderczych stworzeń, zasiedlających napromieniowaną powierzchnię i część podziemnych korytarzy. Na zwiad wyrusza Hunter- oszpecony brygadier o tajemniczej przeszłości. Towarzyszy mu Homer- kronikarz metra, a także uratowana po drodze Sasza. Okazuje się, że karawana nie została zaatakowana przez potwory ani nawet grupę przestępców, ale przez coś znacznie gorszego- śmiertelną chorobę, zabijającą wszystkich, którzy się z nią zetkną.
Czy epidemię da się powstrzymać? Czy przeważy głos Huntera, pragnącego zlikwidować wszystkich potencjalnie zarażonych, czy Saszy, wierzącej w ludzkie dobro i możliwość znalezienia lekarstwa?
Rozwiązanie nie jest oczywiste prawie do końca powieści, wyjątkowo wyrównanej pod względem nasilenia napięcia. Ciągle zmieniająca się akcja i wiele scen walki sprawiają, że książka na pewno przypadnie do gustu mężczyznom, ale i ja byłam nią zachwycona, a nie przyczynił się do tego wątek miłosny. Myślę, że "Metro 2034" spodoba się każdemu, kto lubi powieści postapokaliptyczne, bo jest doskonałym przedstawicielem swojego gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz