wydana przez wydawnictwo Replika |
"Sztuka bycia Elą" nieprzeciętnie mnie zasmuciła. Nie wiem, skąd u autorki taka dobra znajomość stanu samotności i rozpaczy, ale mam nadzieję, że nie z autopsji.
Sama Ela wzbudzała u mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony miałam ochotę ją przytulić, pocieszyć i obiecać, że wszystko będzie dobrze. Umiera jej zaprzyjaźniony sąsiad, rodzice się rozwodzą, ma na głowie Klarę, której grozi pobyt w domu dziecka- jednym słowem, świat wydaje się być wyjątkowo okropnym miejscem, nic dziwnego, że dziewczyna się załamuje. Ale z drugiej strony, chwilami chciałam Elę kopnąć w tyłek, krzyknąć, żeby wzięła się w garść, przestała mazać i być taka najeżona, a może w końcu spotka ją coś dobrego.
Pomimo mieszanych uczuć, jakie żywiłam do głównej bohaterki, "Sztukę bycia Elą" czytało mi się świetnie. Może nie jest to najbardziej radosna lektura, ale na pewno wzruszająca i mądra. Ela z biegiem czasu dojrzewa, co napawa optymizmem i pobudza do dalszego czytania.
Chętnie sięgnę po inne książki Johanny Nilsson, w nadziei, że znajdę w nich równie ciekawe postaci.
Zaciekawiłaś mnie bardzo tą książką. Lubię w książkach trudnych bohaterów z poplątanymi losami, którzy zmagają się z losem i sami ze sobą. Muszę poszukać tą książkę. Myślę, że to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Również pozdrawiam i gorąco polecam:)
OdpowiedzUsuń