niedziela, 14 października 2012

"Jedz i biegaj. Niezwykła podróż do świata ultramaratonów i zdrowego odżywiania", Scott Jurek, Steve Friedman

wydawnictwo Galaktyka
Dzisiaj w Poznaniu odbywa się (dosłownie, zaczął się przed chwilą) 13. Poznań Maraton, kilka  tygodni temu ruszył bieg maratoński w Warszawie. Trudno sobie wymarzyć lepszy moment na wydanie książki napisanej przez legendę ultramaratonów - Scotta Jurka. Chociaż ja sama nie pokonam dzisiaj 42 kilometrów, to idea biegania i zdrowego odżywiania jest mi bliska, a bohater znany z lektury "Urodzonych biegaczy" Christophera McDougalla.

W trakcie czytania "Jedz i biegaj" miałam mieszane uczucia. Nie lubię książek poradnikowych, zdecydowanie nie sięgam po pozycje mówiące o tym, jak poprawić swoje życie i osiągnąć szczęście - nie przemawia do mnie ich styl i naiwny optymizm. Chociaż Scott Jurek ( przy pomocy Friedmana) napisał autobiografię, to konstrukcją bardzo przypomina ona wspomniany typ literatury, z wszechobecnymi wzmiankami o sile umysłu, dążeniu do samorealizacji. Nie twierdzę, że to coś złego, nie wydaje mi się też, żeby autor był nieszczery - po prostu to do mnie nie trafia.

Jednego nie można książce odmówić - jest ciekawa. Opisuje długą (i bolesną) drogę, jaką sławny amerykański biegacz pokonał, zanim stał się legendą: mówi o wielogodzinnych treningach, zmaganiu się ze słabościami i kontuzjami, o nudzie na szlaku i o wycieńczeniu organizmu. Zawiera też sporo przepisów na zgodne z wegańską dietą potrawy (niektóre z nich wydają mi się warte wypróbowania).

Jurek nie szczędzi czytelnikowi łzawych fragmentów: opowiada o trudnych relacjach z ojcem, o chorobie matki, której dedykował późniejsze biegi, o nieudanym małżeństwie i kłótni z przyjacielem. Wspomina też jednak o momentach absolutnego zjednoczenia ze wszechświatem (aha...), współdziałania z naturą i pokonywaniu granic. No dobrze, jestem skłonna mu uwierzyć, razi mnie tylko styl pisania. Jakieś to wszystko zbyt słodkie i natchnione.

"Jedz i biegaj" może być inspiracją dla tych, którzy chcą zacząć biegać albo przypomnieć sobie, ile bieganie daje radości; na jej lekturze skorzystają też ci, którzy myślą o zmianie diety na wegańską. Autor jest nie tylko jednym z lepszych ultramaratończyków na świecie: od lat je tylko produkty pochodzenia roślinnego, zamykając usta przeciwnikom "żarcia dla królików".
Pomimo pewnych wad, które przeszkadzały mi w trakcie czytania, z czystym sumieniem moge polecić tę książkę pasjonatom sportu, zdrowego trybu życia i tym, którzy stracili motywację do biegania. Efekt w postaci wciągnięcia butów i ruszenia na szlak gwarantowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz