piątek, 11 stycznia 2013

"Poznam sympatycznego Boga. Moje flirty z istotami wyższymi", Eric Weiner

Carta Blanca
Można wybrać sobie skarpetki, miasto, w którym chce się mieszkać i imię dla kanarka, ale czy na tej samej zasadzie dokonuje się wyboru religii? Czy Bóg, w którego się wierzy, podlega tym samym regułom, co samochody i rodzaje pieczywa? Większość osób myśli pewnie, że wiara to coś głębokiego, co spada na nas niejako samo z siebie; Eric Weiner przekonuje, że rzeczywistość wygląda nieco inaczej.

Jak to zwykle bywa, na zacieśnienie stosunków autora z jego duchowością przyszedł czas w sytuacji zagrożenia życia. Kiedy pielęgniarka zapytała go, czy znalazł już swojego Boga, Weiner zaczął się zastanawiać. Jest Żydem, owszem, ale nie utożsamiał się z tą religią (podoba mi się jego określenie "żyd kulinarny"). Może powinien poszukać wyznania, które będzie mu bliższe? I tak, od słowa do słowa, pisarz wyrusza w międzywyznaniową podróż.

Jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego mężczyźni - raelianie czasami golą nogi i uprawiają seks grupowy, derwisze wirują do utraty tchu, a taoiści w większości przypadków odpowiadają tak/nie, sięgnijcie po tę książkę. Nie stanowi ona wyczerpującej pozycji z zakresu religioznawstwa, ale za to w ciekawy sposób przybliża osiem mniej i bardziej znanych wierzeń. Autor bywa irytujący, bo bez przerwy się nad sobą użala, ale nie traci przy tym lekkości pióra i poczucia humoru, znanego czytelnikom z "Geografii szczęścia".

Bardzo spodobało mi się zakończenie... Ale ponieważ nie chcę psuć przyjemności czytania, nie zdradzę niczego więcej. Miłej lektury!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz