wtorek, 26 sierpnia 2014

"Białe. Zimna wyspa Spitsbergen", Ilona Wiśniewska

Wydawnictwo Czarne
W środku upalnego ontaryjskiego lata zanurzyłam się w lekturę książki o najdalej na północ wysuniętym zakątku Ziemi, który na stałe zamieszkują ludzie - Spitsbergenie, norweskiej wyspie. Taka zmiana klimatu dobrze mi zrobiła, bo zdecydowanie wolę niższe temperatury od tropikalnego ciepła - a na opisywanym przez Ilonę Wiśniewską skrawku lądu rzadko bywa gorąco.

Autorka dobrze wie, o czym pisze - sama spędziła na Spitsbergenie kilka sezonów. Mieszkający tam ludzie podlegają swoistej hierarchii - najniżej znajdują się nowoprzybyli, następnie ci, którzy przezimowali na wyspie raz, najwyżej osoby mające za sobą kilka spitsbergenskich zim. A wytrzymać na krańcu świata noc polarną, niskie temperatury, lód, śnieg i potencjalny brak świeżego jedzenia to nie byle co, więc nie każdy nadaje się na potencjalnego osadnika. Biel dnia polarnego przyprawia o szaleństwo, a w czasie wiecznej ciemności stanowi jeden z głównych tematów rozmów.

Spitsbergen zasiedla międzynarodowa mieszanka ludzi: naukowców zajmujących się pogodą i lodem, pracowników barów, właścicieli małych i większych firm, rybaków. Na wyspę przyjeżdżają ci, którzy nie mają pomysłu na życie i chcą zniknąć na krańcu świata, ale też pasjonaci, młodzi ludzie szukający przygody czy ci, których los rzucił tam przez przypadek. Na dłużej zostają najwytrwalsi, niektórzy zmieniają tylko traperskie domki na ciepłe mieszkania lub przenoszą się z jednej osady do drugiej. Ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, budują hytty, "letnie" domki, gdzie spędzają czas wolny, ciesząc się przejmującą ciszą i bezmiarem nieba.

Bardzo podobał mi się fragment książki mówiący o międzynarodowym banku nasion. W jednej z gór Spitsbergenu wywiercono pomieszczenia, w których zdeponowano kilkaset tysięcy nasion, przechowywanych w ujemnych temperaturach. W razie katastrofy ekologicznej mają stanowić bazę do odtworzenia poszczególnych odmian roślin.

Ilona Wiśniewska pisze ciekawie, zgrabnie przeskakując od opisów norweskich krajobrazów, do opowieści o ludziach spotykających się na Spitsbergenie. I jeden, i drugi temat mnie interesuje, więc bawiłam się, czytając "Białe", świetnie. Myślę, że podobne odczucia miało wielu czytelników, nie tylko wielbicieli ekstremalnych warunków, bo książka jest po prostu dobra. Gorąco - wbrew tematyce - polecam.

1 komentarz:

  1. Wydawnictwo Czarne jest najlepsze! Ja zaczytuje się w reportażach z krajów bałkańskich

    OdpowiedzUsuń