Wydawnictwo Galeria Książki |
Lubię nieoczekiwane zwroty akcji, momenty, w których okazuje
się, że postać nie jest tym, kim wydawała się być, drobne zdarzenia, natychmiast
zmieniające sposób postrzegania konkretnych wątków. W „Wielkim Mistrzu” Canavan
serwuje czytelnikom kilka takich perełek, co bardzo pozytywnie wpływa na moją
ocenę ostatniej książki z cyklu „Trylogia Czarnego Maga”.
Sonea nie jest już jedynie nowicjuszką – staje się
wspólniczką swojego mentora, ku zaskoczeniu pozostałych magów z Gildii.
Dziewczyna nie tylko wie o praktykach Akkarina, ale sama zaczyna uczyć się
czarnej magii! Tego typu działania są w Kyralii zakazane, więc Wielki Mistrz zostaje przez Gildię wygnany z
Krain Sprzymierzonych. Jego uczennica natomiast może zostać na Uniwersytecie –
jednak Sonea nie zgadza się i postanawia towarzyszyć Akkarinowi. Wie, że
magowie z Sachaki, odległego kraju, pragną zdobyć władzę nad Kyralią i
zniszczyć Gildię, a jedyna szansą na ich powstrzymanie jest utrzymanie
Wielkiego Mistrza przy życiu. Dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że tylko z
pomocą czarnej magii można przeciwstawić się wrogim Ichmanim – a jedynymi
osobami, potrafiącymi posługiwać się zakazanymi praktykami jest jej mistrz i
ona.
Znajomość Sonei i Akkarina wchodzi na całkiem inny poziom –
stają się partnerami w walce, a wszystko wskazuje na to, że może być między
nimi coś więcej. Trochę to banalne i przewidywalne, ale wcale mnie ten wątek
nie zdziwił – nie wpłynął też negatywnie na samą opowieść. Nie podoba mi się to jedynie
względu na postać Dorriena, który wydawał się być zakochany w dziewczynie –
niestety, autorka nie poświęciła mu zbyt wiele uwagi, a szkoda, bo był to
wyjątkowo sympatyczny bohater.
Kolejną osobą, którą bardzo polubiłam w trakcie czytania,
jest Takan – służący Akkarina, pochodzący z Sachaki były niewolnik, obdarzony
talentem magicznym, ale nie chcący z niego korzystać. Jego obecność wprowadza
pewne uspokojenie do życia Wielkiego Mistrza, stanowi dla niego pożądaną przeciwwagę. Pisarka
wyjątkowo zgrabnie te dwie postaci i ich losy połączyła.
„Wielki Mistrz” to chyba najbardziej udana książka z cyklu:
ciekawa, z dobrym zakończeniem i pozostawiająca pewien niedosyt. Choćby dla
tych kilku godzin, potrzebnych do jej przeczytania, warto sięgnąć po poprzednie
tomy trylogii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz