poniedziałek, 5 grudnia 2011

45- "Most nad rwącą rzeką", Stanisława Fleszarowa- Muskat

Wydana przez Wydawnictwo Morskie
Mam szczególny sentyment do Stanisławy Fleszarowej- Muskat. Z jej książką „Pasje i uspokojenia” wiąże się pewna historia, którą jeszcze długo będę wspominać z sympatią. Kilka ładnych lat temu, jako kilkunastolatka, byłam na rejsie na Mazurach. Przeczytałam już wszystkie powieści, które ze sobą zabrałam, więc wybrałam się na cumującą obok żaglówkę, żeby pożyczyć jakąś gazetę. Bardzo miła pani dała mi wtedy w prezencie nie tylko czasopismo, ale również książkę Fleszarowej- pozycję, do której wracałam wielokrotnie, nie tylko na wakacjach.
Nic więc dziwnego, że kiedy, na ostatniej akcji Przytargaj Książki w Poznaniu, zobaczyłam „Most nad rwącą rzeką”, rzuciłam się na niego jak hiena. Książka jest stara, wydana na początku lat 80-tych i ma ten uroczy zapach zżółkłego papieru. Czytałam ją z prawdziwą przyjemnością.

Dominika i Łukasz, młodzi Polacy, wyjeżdżają na wycieczkę do Hiszpanii. Ona, studentka Akademii Sztuk Pięknych, ma nadzieję sprzedać utkane przez siebie kilimy zagranicznym turystom. On, początkujący architekt, więcej uwagi poświęca wieściom z kraju niż zabytkom. W Polsce lat 80-tych wiele i niespokojnie się dzieje, a młodzi stają przed wyborem- zostać w beztroskiej Hiszpanii i w końcu żyć pełnią życia- czy wracać i, w razie potrzeby, walczyć o wolność? Dla Dominiki wybór jest tym trudniejszy, że jej kilimy niespodziewanie kupuje Jerome Asman, światowej sławy dyrygent, któremu tkaniny przypominają dawno opuszczoną ojczyznę, a sama dziewczyna- młodość i radość życia.
W powieści Fleszarowej zderzają się dwie rzeczywistości- Polski lat osiemdziesiątych, z kolejkami i brakiem perspektyw, oraz Zachodu: Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii czy Szwecji, skąd obywatele mogą wyjeżdżać bez przeszkód i gdzie buty kupuje się w pierwszym lepszym sklepie.

Urodziłam się za późno, żeby pamiętać czasy komunizmu, ale znam je z opowieści rodziców. Nie do końca mieści mi się w głowie fakt, że papier toaletowy był towarem deficytowym- i myślę, że podobne odczucia mieli pochodzący z Zachodu bohaterowie „Mostu nad rwącą rzeką”. Tym trudniej było im zrozumieć, dlaczego Dominika i Łukasz chcą wracać do takiego kraju- i dziewczyna sama się nad tym zastanawiała. Mając do wyboru życie w ponurej rzeczywistości z jednej, a beztroskę u boku młodego Hiszpana albo sławnego artysty z drugiej strony, co ja bym wybrała? No właśnie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz