wydana przez Wydawnictwo Czarne |
Autor zabawnie, z sympatią opisuje naród, który z humoru zrobił swoją tarczę, w przestrzeni publicznej akceptuje najdziwniejsze nawet dzieła sztuki, a o Bogu myśli jako o archaicznej idei potrzebnej do szczęścia może pięciolatkom.
Szczygła zdaje się szczególnie interesować ta ostatnia kwestia: jak to jest żyć w kraju, gdzie nie ma Boga, ba, gdzie Boga nie ma nawet w prywatnym życiu obywateli. Sami Czesi chlubią się tytułem jednego z najbardziej zateizowanych narodów na świecie, a nieliczni wierzący traktują swoją religię jak coś niemal wstydliwego.
W "Zrób sobie raj", Czechy jawią się jako miejsce prawie idealne, gdzie można skryć się przed szarą rzeczywistością, a kiedy będzie bardzo źle- zasłonić swoją rozpacz humorem albo publicznie wygłosić poemat o gównie. Ten ostatni sposób zdaje się być bardzo popularny wśród tamtejszych artystów- jakoś nie potrafię wyobrazić sobie podobnej sceny w Polsce, a szkoda, życie byłoby o wiele ciekawsze.
Szczygieł poświęcił tez fragment książki Praskiej Wiośnie, ale nawet tak poważny temat potraktował z humorem- co nie znaczy, że go zlekceważył. Cieszę się, że nie wszyscy pisarze muszą używać patosu do opisywania ważnych wydarzeń.
"Zrób sobie raj" to sympatyczny portret naszych południowych sąsiadów, który zachęca do potraktowania Czech inaczej, niż tylko jako letniego kurortu. Chętnie pojechałabym tam przy najbliższej okazji, zwiedzając Pragę z książką Szczygła pod pachą.
PS: Mam swój ulubiony fragment reportażu: jest to historia Egona Bondy'ego, który pracował jako dozorca wieloryba w muzeum. Gdzie indziej możnaby robić coś podobnego?! Za to właśnie pokochałam tę ksiązkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz