poniedziałek, 11 listopada 2013

"Inferno", Dan Brown

Wydawnictwo Sonia Draga
Nie mogłam się powstrzymać. A nawet nie chciałam. Kiedy moja mama kupiła tę książkę, pożyczyłam ją natychmiast, jak tylko skończyła czytać. Wiem, że Dan Brown nie jest tak poczytny z powodu swojego kunsztu literackiego, a raczej z uwagi na walory rozrywkowe powieści, które pisze. Ale co z tego! Właśnie dobrej zabawy było mi trzeba.

To już kolejna książka z mojej listy czytelniczej, w której poruszono problem przeludnienia i wpływu ludzkości na stan Ziemi. Wydaje się, że tą sprawą zaczęli martwić się również przeciętni Kowalscy (czy Smith), skoro podobnych pozycji wydano ostatnio sporo.

Robert Langdon budzi się w szpitalu. Nie wie, gdzie się znajduje, nie pamięta jak tam trafił ani dlaczego wszystko go boli. Nie ma wątpliwości co do własnej tożsamości, ale wydarzenia ostatnich dni pozostają dla niego tajemnicą. Prześladują go dziwne ni to sny, ni to halucynacje, w których nieznana kobieta błaga o pomoc.
Kiedy do jego szpitalnego pokoju wdziera się kobieta, próbująca go zabić, Langdon, razem z doktor Sienną Brooks, ucieka i uświadamia sobie, że musiał wplątać się w niebezpieczną grę. Elementem zagadki jest miniaturowy projektor, znaleziony w marynarce Roberta; wyświetla on zmodyfikowaną wersję "Piekła" Dantego. Obraz zawiera zaszyfrowany przekaz, możliwy do odczytania tylko przez specjalistę od symboli i kodów, takiego, jak Langdon.
Profesor zaczyna wyścig z szaleńcem, który chce uwolnić śmiercionośną zarazę i tym samym rozwiązać problem przeludnienia Ziemi.

"Inferno" nie różni się szczególnie od innych książek Browna. Znajdziemy w nim wartką akcję, zagadki ukryte w dziełach sztuki i jednostkę opętaną idee fixe.Zwiedzimy piękne europejskie miasto, znane ze swojej architektury, odkryjemy kilka faktów dotyczących działających na świecie organizacji i będziemy się przy tym nieźle bawić. Krótko mówiąc, zabierając się za czytanie, możemy liczyć na kilka przyjemnych godzin, trochę łamigłówek i happy ending. Czego więcej możemy oczekiwać od bestsellera? "Inferno" to dobry wybór na jesienne popołudnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz