Wydawnictwo SUPERNOWA |
Czytanie "Sezonu burz" było jak spotkanie ze starym przyjacielem: nie widzieliście się długo, ale już po wymianie pierwszych zdań czujecie się, jakbyście nigdy się nie rozstawali. Dobrze znane poczucie humoru, aluzje do wspólnych przeżyć - to wszystko wierny czytelnik Sapkowskiego może znaleźć w jego najnowszej książce.
Długo zastanawiałam się, czy historia opisana w "Sezonie burz" jest kontynuacją sagi o Wiedźminie czy może ją poprzedza. W trakcie czytania kilkakrotnie zmieniałam zdanie i nadal nie jestem tego pewna. Być może inni czytelnicy nie mieli podobnego problemu - ale mnie ta zagadka całkiem bawiła, potraktowałam ją jako element gry.
W "Sezonie burz" Geralt, jak na wiedźmina przystało, podróżuje po świecie i zabija potwory. Pod jego mieczem giną wije i inne paskudztwa, chłopi są wdzięczni i nawet płacą wymagane sumy - jednym słowem, wszystko układa się świetnie - do dnia, kiedy Geralt trafia do aresztu, a jego złożone w depozycie ostrza przepadają bez śladu. Bez miecza pracować nie sposób, zwłaszcza, jeśli jest się ściganym przez wątpliwej opinii jegomościów, nawiązuje się romans z czarodziejką, a u boku ma barwną osobowość pod postacią Jaskra. Do tego dochodzą gry prowadzone przez władców pewnego królestwa i, co gorsza, demon, masowo mordujący wieśniaków. Geralt na nudę nie może narzekać, a brak rozrywek nie grozi też czytelnikom.
"Sezon burz" jest według mnie dowodem na to, że literackie powroty mogą być udane. W książce znalazłam wszystko to, co u Sapkowskiego cenię najbardziej: specyficzny język, żarty odpowiadające mojemu poczuciu humoru i sceny walki opisane tak obrazowo, że w wyobraźni widzę każde poruszenie mieczem. Jest kilku zabawnych bohaterów i trochę magii, a Geralt pozostał Geraltem. Cieszę się, że Sapkowski postanowił kontynuować swoją - i czytelników - przygodę z Wiedźminiem.
Od kiedy czytałam Wiedźmina minęło tyyyyyyyysiąc lat! Właśnie zaczęłam się zbierać do tej sentymentalnej lektury :)
OdpowiedzUsuńMiłe są takie powroty. Chyba w okresie świątecznym odświeżę sobie Harry'ego;).
OdpowiedzUsuń