środa, 15 stycznia 2014

„Norwegian Wood”, Haruki Murakami


Wydawnictwo MUZA S.A.

Dziwna sprawa z tym Murakamim. Kilka lat temu, zaciekawiona ogólnie panującym zachwytem jego książkami, przeczytałam „Kronikę ptaka nakręcacza” – i ledwo przez nią przebrnęłam. Dawno już tak się nie męczyłam z żadną powieścią! Stwierdziłam więc, że Murakamiego nie lubię i postanowiłam więcej po jego dzieła nie sięgać. W zeszłym roku zmieniłam zdanie i kupiłam „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”. Nie zachwyciła mnie, ale potraktowałam ją jako motywator do biegania.

Jakiś czas temu przyjaciółka pożyczyła mi „Norwegian Wood”. Szczerze mówiąc, zachęcił mnie tytuł – wszystko, co związane ze Skandynawią, automatycznie wydaje mi się ciekawe. I tu nastąpił przełom, bo książka naprawdę mi się spodobała! Do tego stopnia, że nie mogłam oderwać się od czytania. Kto by pomyślał – porwał mnie wzgardzany do tej pory Murakami!

„Norwegian Wood” jest opowieścią o młodości i rozdarciu między miłością, a poczuciem obowiązku. To też historia o tym, jak trudno dorastać i odnaleźć się w świecie, który docenia określony typ ludzi, a wszystkich nie pasujących do wzorca spycha na margines.

Murakami przenosi nas do Tokio lat sześćdziesiątych. Na uczelniach wybuchają strajki, młodzież korzysta z życia, stosując się do zasady wolnej miłości, a Toru spotyka Naoko. Dziewczyna była związana z jego najlepszym przyjacielem, który popełnił samobójstwo – i wspomnienie tego tragicznego zdarzenia wiążę ze sobą cichego chłopaka i nieśmiałą, neurotyczną kobietę. Młodzi zakochują się w sobie, ale ta miłość nie ma szans na szczęśliwy finał – Naoko, z powodu swojej depresji, trafia do sanatorium, gdzie, odcięta od świata, stara się dojść do siebie. Toru odwiedza ją, pisze listy, ale w międzyczasie poznaje absolutne przeciwieństwo przyjaciółki – wyzwoloną, szaloną Midori. Również do niej chłopak czuje coś więcej, niż tylko sympatię – czy zwycięży w nim poczucie obowiązku i pozostanie wierny pierwszej miłości, czy wybierze normalne życie u boku drugiej z kobiet? Żadne z rozwiązań nie wydaje się dobre, każde z nich wiąże się z cierpieniem i poczuciem straty.

W „Norwegian Wood” podoba mi się, chyba nietypowa dla Murakamiego, jasna, przejrzysta narracja. Nie ma tu udziwnień, są odwołania do przeszłości, i to wielopoziomowe, ale czytelnik nie gubi się w gąszczu dygresji i dziwnych skojarzeń. Powieść nie jest przepełniona pseudointelektualnymi wywodami, ale stanowi ciekawą opowieść o losach młodych ludzi. Jej bohaterowie wydają się być prawdziwi, ich problemy są problemami wielu osób na tym etapie życia. Murakami tym razem napisał po prostu dobrą książkę obyczajową, która może się spodobać czytelnikom nie lubiącym patetycznych, pozujących na filozoficzne historii. Cieszę się, że pisarz tak miło mnie zaskoczył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz