środa, 15 stycznia 2014

„The Plant – Powered Diet. The lifelong eating plan for achieving optimal health, starting today”, Sharon Palmer





Nie lubię poradników. Naprawdę. Większość książek, mówiących mi, jak żyć i co robić, by być szczęśliwym, przyprawia mnie o dreszcze. Mdli mnie od natchnionych tekstów, pseudonaukowych twierdzeń i zapewnień, że przedstawiona w czytanej pozycji metoda jest jedyną słuszną.

Za „The Plant – Powered Diet” zabrała się z prostej przyczyny: stanowi ona wiarygodne źródło informacji na temat diety roślinnej, w tym wegańskiej. A ja chciałam mieć pewność, że dostarczam organizmowi wszystkich potrzebnych składników odżywczych. Po przeczytaniu tej książki mogę ją z czystym sumieniem i dużym przekonaniem polecić wszystkim osobom myślącym o zmianie sposobu żywienia.



„The Plant - Powered Diet” nie jest typowym poradnikiem. Autorka nie wylicza dziesięciu kroków do osiągnięcia wymarzonej wagi, chociaż kieruje swoje słowa również do tych czytelników, którym zależy na obniżeniu masy ciała. Jednak Sharon Palmer koncentruje się przede wszystkim na przekonaniu nas, że dieta oparta na produktach pochodzenia roślinnego jest kluczem do zachowania zdrowia oraz do wywierania minimalnego negatywnego wpływu na środowisko.

Autorka omawia wszystkie najważniejsze grupy produktów: warzywa, owoce, tłuszcze, roślinne źródła białka i pełne ziarna, zwracając uwagę na ich znaczenie dla organizmu. Podaje zalecane wielkości porcji, wymienia składniki bardziej i mniej znane, pisze o tym, jakie najważniejsze witaminy i minerały można w nich znaleźć. Zachęca do sięgania po egzotyczne odmiany roślin i zbóż, jednocześnie podkreślając zasadność korzystania z sezonowej oferty warzyw i owoców.

Bardzo podoba mi się rozsądne podejście Palmer do kwestii diety: odstępstwa od zasad są dozwolone, jeśli organizm czegoś pragnie, a ty jesteś gotowy mu to dać, zrób to, byle nie za często. Do tego autorka nie stara się nikogo przekonać do przejścia na weganizm: zaleca tylko włączenie do diety jak największej ilości żywności nieprzetworzonej, najlepiej pod postacią warzyw, owoców i zbóż. Chcesz być weganinem, świetnie – Palmer pomoże ci zadbać o właściwe proporcje poszczególnych składników, podpowie, po jakie produkty sięgać częściej, a jakie lepiej ograniczyć. A jeśli nie zamierzasz rezygnować z mięsa czy nabiału, też dobrze. Może dasz się skusić na udział w akcji Meatless Mondays albo zredukujesz spożycie wołowiny lub jaj z chowu klatkow?

Jeśli kogoś nie odstraszają rozbudowane tabele i wyliczenia dotyczące zawartości składników odżywczych, lektura „The Plant – Powered Diet” będzie dla niego nie tylko wartościowa, ale i ciekawa i naprawdę rozrywkowa (wiem, że trudno w to uwierzyć, ale Palmer naprawdę dobrze pisze i bywa zabawna). Po skończeniu książki czuję się pewniej w kwestii swoich wyborów żywieniowych, znalazłam w niej też przepisy na smakowite potrawy (wypróbowałam już kilka z nich, wyszły świetnie).

„The Plant – Powered Diet” to wartościowa pozycja zarówno dla początkujących roślinożerców, którzy znajdą w niej między innymi spis artykułów, jakie warto kupić i przykładowy jadłospis na dwa tygodnie, jak i dla wiernych diecie roślinnej wegetarian czy wegan, chcących zgłębić temat zdrowego żywienia. To zdecydowanie lektura obowiązkowa, również dla Was, mięsożercy!

PS: Książkę można kupić w sklepach TK Maxx.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz