niedziela, 18 września 2011

22- "Zasada nieoznaczoności"

Kiedy A. pożyczała mi mały stosik książek, tę kazała przeczytać jako ostatnią, uważając ją za najlepszą. I rzeczywiście, bardzo mi się podobała, najbardziej ze wszystkich.

Narratorem powieści Andrzeja Andrysiaka jest Bóg- ale nie poczciwy brodacz z błękitnej chmurki, tylko ironiczny dowcipniś. Opowiada o życiu kilku osób, których losy splatają się ze sobą w ciągu mniej lub bardziej zwyczajnych zdarzeń.
Poznajemy Lidię, która wychodzi za mąż za Sycylijczyka, którego nie kocha, ale z którym chce dzielić radości i smutki, prowadząc jego wymarzoną restaurację. Jednak jej przeszłość nie pozwola o sobie zapomnieć i małżeństwo się rozpada, a kobieta zostaje na Sycylii. Zatrudnia młodego kucharza, fanatyka filmów, z którym ma krótki, ale brzemienny w skutki romans.
Narrator przedstawia nam też Jacka- odnoszącego sukcesy w pracy dziennikarza, który pustkę w życiu wypełnia seksem z kolejnymi partnerkami. W końcu los stawia na jego drodze Annę, kobietę inną niż jego poprzednie kochanki. Jadą razem na urlop na Sycylię.
Moim ulubionym bohaterem jest Adam: niegdyś architekt, obecnie włóczęga, jeżdżący bez celu po Europie. Mężczyzna stara się dojść do siebie po wypadku samochodowym, w którym zginęły ukochana żona i córka. W swoim kaperze, oprócz najpotrzebniejszych rzeczy, wozi również Fidela Castro oraz Pinocheta, partnerów filozoficznych dysput. Po półtorarocznej podróży Adam trafia na włoską wyspę.

Wydana przez wydawnictwo Prozami
Powieść jest wielowątkowa, miejscami bardzo dziwna, ale dobrze się ją czyta. Podoba mi się sposób, w jaki autor połączył poszczególne historie, pozostawił niekóre kwestie niewyjaśnione. Bohaterowie są ciekawi, każdy z nich skrywa jakąś tajemnicę, stopniowo odkrywaną w kolejnych rozdziałach. A oryginalny narrator tylko dodaje powieści smaczku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz