wydana przez wydawnictwo Smak Słowa |
Kiedy starsza siostra Alice Winston wychodzi za mąż i wyjeżdża z domu, dziewczynka zostaje sama z matką, która nigdy nie opuszcza swojego pokoju oraz z ojcem, skupiającym całą uwagę na prowadzeniu stadniny. Po wyjeździe Nony, a tym samym zniknięciu wygrywającej zawody jeździeckie gwiazdy, interes podupada i rodzina jest zmuszona zająć się świadczeniem usług hotelowych dla koni. W stajni pojawiają się nowe zwierzęta oraz ich bogate właścicielki, a Alice uczy się, że życie może być bardziej skomplikowane, niż się wydaje. Odkrywa świat zdrad, kłamstw i niedomówień, jednocześnie sama czując się bardzo samotna i znajdując pocieszenie jedynie w telefonicznej relacji z nauczycielem.
Kolejne dni nie przynoszą spodziewanej poprawy sytuacji finansowej: wysiłki Winstonów niweczy susza i następująca po niej powódź, a trenująca w stadninie młoda klientka nie odnosi sukcesów. Brak pieniędzy i frustracja sprawiają, że członkowie rodziny ujawniają swoje najgorsze cechy, raniąc się wzajemnie i nie potrafiąc dać sobie ukojenia.
W "Bogu zwierząt" podobali mi się realistycznie opisani bohaterowie, nie tylko pierwszoplanowi: zaciekawiła mnie postać nauczyciela Alice, człowieka, który każdego dnia spędza długie godziny na rozmowach telefonicznych z nastoletnią uczennicą. Czy ją kocha? A może jest tak bardzo samotny? Autorka pozostawia te pytania bez odpowiedzi.
Aryn Kyle dużo uwagi poświęciła zwierzętom- zdaje się świetnie rozumieć ich psychikę, a nawet jeśli się na tej kwestii nie zna, to na pewno konie kocha. W jej powieści konie tęsknią i cierpią zupełnie jak ludzie, a czytelnik jest w stanie w to uwierzyć.
Znajoma chciała pożyczyć "Boga zwierząt" na podróż pociągiem, ale już wiem, że to nie byłby dobry wybór: książka zdecydowanie nie należy do głupich czytadełek i poleciłabym ją raczej na spokojny wieczór spędzany w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz