sobota, 30 czerwca 2012

88- "Mój przyjaciel Henry", Nuala Gardner

wydana przez wydawnictwo Galaktyka
Trudno mi było ocenić tę książkę. Z jednej strony patrzę na nią jak na pozycję, która mnie nie porwała, a momentami nudziła i irytowała; z drugiej strony wiem jednak, że Nuala Gardner opowiada za jej pośrednictwem ważną historię, często wzruszającą, a nawet skłaniającą do płaczu (również mnie). Problem polega na tym, że "Mój przyjaciel Henry"wydaje mi się jednocześnie książką słabą, jak i wartościową: napisaną nie najlepiej i zbyt długą, ale dotykającą istotnego problemu i stworzoną z miłości.

Autorka opowiada o życiu autystycznego chłopca, swojego syna, a także całej rodziny oraz należącego do niej wspaniałego psa, Henry'ego. Książka opisuje codzienne zmagania z chorobą, rozpacz rodziców, lęk dziecka i istotną rolę, jaką odegrał golden retriever w dążeniu Dale'a do pokonania autyzmu. To towarzystwo Henry'ego nauczyło chłopca czym jest miłość, troska i przywiązanie; zwierzę potrafiło dotrzeć do dziecka lepiej i szybciej, niż rodzice.

Nigdy wcześniej nie czytałam tak dokładnej relacji z życia osoby autystycznej, nie zdawałam więc sobie sprawy z rozmiaru problemu. Współczuję wszystkim matkom i ojcom, którzy przechodzą przez małe piekło, jakim musi być wychowywanie chorego dziecka, a jednocześnie szczerze ich podziwiam i im kibicuję. Lektura "Mojego przyjaciela Henry'ego" otworzyła mi oczy na kilka spraw, skłoniła do przemyślenia paru kwestii (nie tylko związanych z niepełnosprawnością), ale też zmęczyła. Nie mogę z czystym sumieniem napisać, że książka mi się podobała, ale mimo wszystko uważam, że warto było ją przeczytać, chociażby w celach edukacyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz