sobota, 1 października 2011

27- "Good night, Dżerzi", Janusz Głowacki

Wydana przez Świat Książki
Dawno nie czytałam tak dziwnej książki. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron trudno było mi się zorientować, o co właściwie chodzi, myliły mi się postaci, gubiłam wątek. W pewnym momencie powieść mnie zainteresowała, ale w ogólnym rozliczeniu chyba nie mogę powiedzieć, że mi się podobała.

Tytułowy Dżerzi: pisarz- geniusz czy oszust, ocalały z Holokaustu czy pozujący na takiego, wybitna osobowość czy żałosny pijak i erotoman?
Jerzy Kosiński robi karierę w Ameryce, ale czy naprawdę sam napisał swoje książki? Tłumacze i redaktorzy oskarżają go o przypisanie sobie ich dzieł, pojawiają się plotki, że bestsellerowa powieść jest kopią "Kariery Nikodema Dyzmy". Czy skandal doprowadzi Dżerziego do samobójstwa?

Nie polubiłam głównego bohatera, sympatię czułam do zafascynowanej nim Rosjanki Maszy, która ostatecznie też okazała się nie być postacią pozytywną. Czy o to właśnie chodziło autorowi? Że niczego i nikogo nie możemy byc pewni? Przygnębiająca konkluzja, niewesoła książka. Raczej nie sięgnę po inne powieści Głowackiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz