wydana przez Wydawnictwo W.A.B. |
Lubię pozycje o zwierzętach. Zazwyczaj nie zaliczam ich do ulubionych, ale zawsze z przyjemnością po nie sięgam. Przeczytałam między innymi książki Doroty Sumińskiej, Adama Wajraka i Susannah Charleson i wszystkie mi się podobały, ale nie pamiętam szczegółów (może poza fragmentami z "Tropem zaginionych") - natomiast myślę, że historie opisane przez Luke'a na długo zostaną w mojej pamięci.
"Wet. Moi wspaniali dzicy przyjaciele" jest książką szczególną, chociaż pod wieloma względami nie różni się od innych pozycji ze swojej kategorii: autor opowiada o życiu weterynarza, przygodach związanych z pacjentami i ich właścicielami, a także o towarzyszących pracy rozterkach etycznych. Tym, co wyróżnia Luke'a Gamble, jest jego umiejętność wpływania na emocje czytelnika i żonglowania uczuciami: jeden rozdział skłania do płaczu (na przykład ten o epidemii pryszczycy, w trakcie której autor należał do grupy likwidującej zainfekowane bydło), następny wywołuje wybuchy śmiechu. Weterynarz opowiada o swojej miłości do zwierząt, ale mówi też o okrucieństwie innych ludzi, psach, kupowanych dla zysku, słoniach, cierpiących katusze w świątyniach czy koniach, trzymanych w złych warunkach. Na szczęście w książce nie brakuje optymistycznych fragmentów: historia o olbrzymiej żabie (a konkretnie afrykańskiej żabie byku - nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje!), operacji kaczki czy (moja ulubiona) o myszy przyklejonej do reki, dają obraz jasnej strony weterynarii.
Chętnie poznałabym Luke'a Gamble: osoba, która napisała taką książkę, musi być wyjątkowa. Ktoś, kto potrafi poświęcić urlop na rzecz kastrowania psów na odległej wyspie, a nawet przebiec legendarny Marathon Des Sables, żeby zebrać pieniądze na fundację, zdecydowanie zasługuje nie tylko na szacunek, ale również na sympatię. Myślę, że 99% czytelników ma podobne odczucia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz