wtorek, 10 lipca 2012

92- "Wet. Moi wspaniali dzicy przyjaciele", Luke Gamble

wydana przez Wydawnictwo W.A.B.
Im bliżej do końca mojego projektu, tym więcej książek pożyczają mi przyjaciele. Chociaż tego nie planowałam, nieoficjalnym celem stało się osiągnięcie liczby 100 przeczytanych pozycji, a znajomi mi w tym kibicują, podrzucając kolejne powieści ("mam coś naprawdę fajnego- i krótkiego, przyniosę ci!").  O. jest właścicielką kilku opisanych przeze mnie książek; kiedy czytała "Wet. Moich wspaniałych dzikich przyjaciół", na przemian śmiejąc się i robiąc smutną minę, przytaczając mi niektóre fragmenty, wiedziałam, że niedługo dzieło Luke'a Gamble trafi i w moje ręce.

Lubię pozycje o zwierzętach. Zazwyczaj nie zaliczam ich do ulubionych, ale zawsze z przyjemnością po nie sięgam. Przeczytałam między innymi książki Doroty Sumińskiej, Adama Wajraka i Susannah Charleson i wszystkie mi się podobały, ale nie pamiętam szczegółów (może poza fragmentami z "Tropem zaginionych") - natomiast myślę, że historie opisane przez Luke'a na długo zostaną w mojej pamięci.

"Wet. Moi wspaniali dzicy przyjaciele" jest książką szczególną, chociaż pod wieloma względami nie  różni się od innych pozycji ze swojej kategorii: autor opowiada o życiu weterynarza, przygodach związanych z pacjentami i ich właścicielami, a także o towarzyszących pracy rozterkach etycznych. Tym, co wyróżnia Luke'a Gamble, jest jego umiejętność wpływania na emocje czytelnika i żonglowania uczuciami: jeden rozdział skłania do płaczu (na przykład ten o epidemii pryszczycy, w trakcie której autor należał do grupy likwidującej zainfekowane bydło), następny wywołuje wybuchy śmiechu. Weterynarz opowiada o swojej miłości do zwierząt, ale mówi też o okrucieństwie innych ludzi, psach, kupowanych dla zysku, słoniach, cierpiących katusze w świątyniach czy koniach, trzymanych w złych warunkach. Na szczęście w książce nie brakuje optymistycznych fragmentów: historia o olbrzymiej żabie (a konkretnie afrykańskiej żabie byku - nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje!), operacji kaczki czy (moja ulubiona) o myszy przyklejonej do reki, dają obraz jasnej strony weterynarii.

Chętnie poznałabym Luke'a Gamble: osoba, która napisała taką książkę, musi być wyjątkowa. Ktoś, kto potrafi poświęcić urlop na rzecz kastrowania psów na odległej wyspie, a nawet przebiec legendarny Marathon Des Sables, żeby zebrać pieniądze na fundację, zdecydowanie zasługuje nie tylko na szacunek, ale również na sympatię. Myślę, że 99% czytelników ma podobne odczucia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz