środa, 18 lipca 2012

99- "Mary Poppins", L. Travers

Prowadzenie bloga na temat książek oznacza, iż trzeba (może nie trzeba, ale tak się ze sobą umówiłam) przyznać się do wszystkich pozycji, jakie się przeczytało - a więc również tych żenująco głupich oraz tych dla dzieci. Cóż, nie samym Myśliwskim czy Szymborską człowiek żyje, zdarzają się sytuacje, kiedy potrzebujemy czegoś lekkiego aż do bólu.

Wczoraj był taki właśnie dzień - dzień mojej obrony. Stres nie pozwoliłby mi skupić się na czymś poważnym, ale na szczęście O. pożyczyła mi jedną ze swoich ulubionych książek z dzieciństwa: "Mary Poppins". Przygody czwórki rodzeństwa i ich oryginalnej niani okazały się być idealnym remedium na zszargane nerwy.

Nigdy wcześniej nie czytałam żadnej z książek autorstwa pani Travers. Słyszałam o Mary Poppins, ale moja wiedza ograniczała się do tego, że niania latała na parasolu. Okazało się, iż jest to postać skomplikowana, której daleko do cukierkowego standardu z dziecięcych opowiastek. Mary jest próżna, burkliwa, humorzasta, ale kocha swoich podopiecznych i zapewnia im niesamowite rozrywki, takie, jak podwieczorek w towarzystwie lewitującego wujka. Moją ulubioną została historia z zoo, w którym to zwierzęta oglądają uwięzionych w klatkach ludzi.

"Mary Poppins" to książka mądra, ciekawa i zabawna, którą z przyjemnością przeczytałabym znajomym dzieciom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz